O no cóż, z pewnością moim ulubionym "wspomnieniem" jest Cage of Doom 2015 gdzie to wygrałem z Devittem haha nie no, tak na serio to pamiętam jak Carlos, jeszcze jako The Miz próbował dobić się do głównego tytułu lecz wciąż nie dawał rady uwielbiałem także sytuację gdy ja, jeszcze jako Jeff Hardy, losowałem kolejność wejść w All or Nothing I i serio wyszło, że wychodzę jako ostatni xD wszyscy potem mówili, że sam sobie wybrałem miejsce

U mnie nie zapomnę mojego pierwszego feudu, który trwał ok. 2 miesiące. Z Breezem (csawicki) wielokrotnie walczyliśmy o IC Title. W końcu udało mi się go zdobyć i to chyba moje najmilsze wspomnienie, kiedy wszyscy gratulowali mi znakomitej walki. Drugim był chyba pomysł założenia SONW, który udał się wręcz wyśmienicie. Wkręciliśmy się w swoje role z Suicidem (tomala100) lepiej niż każdy mógł się spodziewać. Stworzyliśmy naprawdę idealną drużynę, za co pragnę podziękować i Tomali, i Matkowi, i Szajbie xd Cieszyło mnie również posiadanie pasa IC, który trzymałem praktycznie od początku do końca kariery Neville'a, a to czy go aktualnie miałem czy nie, zależało praktycznie tylko ode mnie Ostatnio miałem streak 14/0/1 i teraz nie zamierzam go w jakiś sposób odbudowywać jak narkoman, lecz zależy mi tym razem przede wszystkim na dobrej zabawie Ostatnim takim miłym wspomnieniem była gala Breaking The Law, gdzie oprócz obronienia mojego pasa IC zdobyłem z Suicidem pasy TT. Na tejże gali postanowiłem również godnie odejść ze względu na brak czasu. Jak się okazało po paru dniach, nie była to ostatnia gala dla mnie, lecz także dla wszystkich zawodników WES... aż do tej pory!

Moje najlepsze wspomnienie? Cóż, zasadniczo krótko tu gram, ale mam jedno. Jest zdobycie przeze mnie pasa TLV, a raczej jego obrona przeciwko Kofiemu Kingstonowi prowadzonemu przez Skippera. Miałem wtedy dobry okres, grałem Lunatykiem i ogólnie wygrywałem wszystko. Jednak mój rywal był lepszy i nikt nie dawał mi szans w starciu z nim, a jednak wygrałem. Pierwsza walka była zdecydowania na moja korzyść, gdyż Skipper nawet nie dodał walki, lecz rewanż to co innego. Musiałem spiąć się na granicę możliwości i udowodnić wszystkim, że dam radę. No i wygrałem.